SOJUSZ BANAN

Forum sojuszu BANAN

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2007-05-08 00:39:02

Skynet

Administrator

8150766
Call me!
Skąd: z domu
Zarejestrowany: 2006-11-15
Posty: 435
Punktów :   

link do ciekawego artykułu :)

ciekawy artykuł

szkoda ze ja tego nie napisałem

prosze pzreczytać i komentować ponizej

01 maja 2007
Śmierć Ludziom Pracy!
Siedzisz w domu, w miękkich papuciach, przeglądasz strony o akwarystyce. To jest Twoje hobby, pół życia poświęcasz swoim rybkom. Gdy Cię jednak spytają: "Kim Pan jest?" - odpowiesz zapewne: "Inżynierem", "Piekarzem", "Szewcem", "Szoferem", "Informatykiem" - lub inną nazwą zawodu. Nie odpowiesz: "Akwarystą". Dlaczego?

Bo jesteś Homo Faber. Człowiek Pracy. Dla normalnego człowieka, dla Homo Ludens, treścią życia są podróże (może być surfowanie w Sieci), rodzina, bojowniki syjamskie, znaczki pocztowe, historia Paragwaju, brydż, walka z socjalizmem, panienki lżejszego się prowadzenia, filmy, sport, gotowanie, kolekcjonowanie zegarków - innymi słowy to, na co POŚWIĘCA on swój czas i pieniądze. Natomiast praca to tylko środek do ZDOBYWANIA pieniędzy, by módz realizować swoje życiowe potrzeby.

Oczywiście: zdarzyć się może, że potrafisz zarabiać pieniądze robiąc to, co najbardziej lubisz - np. fotografując. Są to jednak przypadki dość rzadkie. Mało znam ludzi marzących o tym, by zajmować się ubijaniem ziemi czy organizowaniem opinii publicznej by kupowała kawę tylko określonej marki... I jeśli po kilku latach pracy zaczyna Cię pasjonować "organizowanie opinii publicznej" - to czuj duch: przekształcasz się w Homo Faber.

Odróżnijmy Homo Faber od pracoholika. Pracoholik wcale nie musi być Homo Faber - może po prostu uważać, że powinien robotę skończyć, nawet pracując 12 godzin na dobę - by zarobić DUUUUŻO pieniędzy. Jest to rzadkie - i nieszkodliwe. O wiele częściej jednak Homo Faber nie jest pracoholikiem: nienawidzi swojej roboty, odwala ją byle jak - ale mimo to uważa się za kancelistę, za członka grupy kancelistów. Swoje rozrywki po pracy traktuje jako rzecz drugorzędną.

Jest to efekt długoletniej tresury.

W istocie: w godzinach pracy należy być Człowiekiem Pracy. Po ośmiu czy iluś-tam godzinach zdejmujemy kombinezon roboczy, wskakujemy w garnitur - i natychmiast powinniśmy zapomnieć o pracy. Ściskając w łapkach zarobione pieniądze zaczynamy myśleć, jakby tu je wydać, by zaspokoić nasze różnorodne potrzeby.

I to jest cel życia.

Oczywiście nasz Szef tego nie lubi. Szef by chciał, byśmy cały czas byli Jego Pracownikami, byśmy po pracy nic, tylko myśleli o tym, jak Lepiej i Wydajniej Pracować. Na szczęście Szef (zarówno prywatny, jak i państwowy) nie kontroluje ani naszych myśli - ani naszego czasu po pracy. W pracy Szef jest Bogiem - i tak powinno być; w minutę po zakończeniu pracy mamy Szefa głęboko w nosie.

Co, rzecz jasna, nie oznacza, że nie trzeba czasem popracować dłużej... Jak jest konkretna robota, którą trzeba wykonać, to się ją wykonuje. Jednak jest to poświęcenie (które powinno być odpowiednio wynagrodzone...)

Państwo Ludzi Pracy poznajemy po tym, że w towarzystwie ludzie rozmawiają o swojej pracy i o zarobkach; Państwo Ludzi Zabawy poznaje się po tym, że na przyjęciach o pracy i zarobkach NIE WOLNO rozmawiać - pod groźbą towarzyskiego ostracyzmu. I tak było - dopóki nie pojawił się ten piekłoszczyk Karol Marx ze swoimi teoryjkami.

Tak więc w Tobie istnieje zarówno Homo Faber, jak i Homo Ludens. Jednak Homo Ludens - Człowiekiem Rozrywki, ogólniej: Konsumentem - jesteś przez całe życie. Homo Faber jesteś tylko między średnio 18.tym a 65.tym rokiem życia. I tylko przez średnio 8 godzin dziennie. Należy jeszcze odliczyć urlopy, okresy bez pracy, chorobowe, święta, niedziele i wolne soboty. Z czego wynika, Ludziem Pracy jesteś tylko 1/10 życia.

Dlaczego więc w Tobie dominuje Homo Faber???

Musisz zabić w sobie Człowieka Pracy. Zabić go bez żadnej litości. Po pracy ma znikać - jak Mr.Hyde bez spec-mikstury. Zabić w sobie Człowieka Pracy - dla dobra Twojego. Ale przede wszystkim: dla dobra społeczeństwa, narodu i ludzkości.

Zauważ bowiem, że Człowiek Pracy ma jeden cel: zrobić to co robi byle jak - i sprzedać możliwie drogo. Natomiast Człowiek Konsumpcji ma cel odwrotny: kupić możliwie tanio - i możliwie dobry, solidny towar. W efekcie kraje, w których rządzą Ludzie Pracy (kapitaliści, inżynierowie, robotnicy, rolnicy itp. Morloki) towary stają się coraz gorsze i coraz droższe - a w krajach, gdzie decyduje Rynek (czyli Konsumenci) towary stają się coraz tańsze i coraz lepsze.

W wieku XIX rządzili właśnie konsumenci - i trwała deflacja; w wieku XX do władzy dorwali się Ludzie Pracy - i trwa inflacja, a większość towarów to Scheiß.

Trwa to, niestety, do dziś: każdziutka ustawa (oficjalnie...) powinna być konsultowana nie z Federacją Konsumentów, lecz ze Związkami Pracodawców i Związkami Zawodowymi - czyli dwiema organizacjami Hominibus Fabrum (z dwojga złego lepsi są przedsiębiorcy, bo kapitalista swój wyrób podpisuje nazwiskiem - więc chce z nas zedrzeć, ale przynajmniej dba o jakość...).

Na szczęście coraz bardziej te konsultacje stają się formalnością - co widać zresztą po tym, że inflacja spada. Gdy Ludzie Pracy przestana mieć jakikolwiek wpływ na decyzje Parlamentu i "Rządu" - zacznie się normalna, zdrowa deflacja.

W d***kracji teoretycznie powinni rządzić Konsumenci - i tak przez dłuższy czas było w Stanach Zjednoczonych AP, czemu Ameryka zawdzięczała niesłychanie burzliwy rozwój. W końcu nosicieli butów jest 500 razy więcej, niż szewców, pasażerów kolei 500 razy więcej, niż kolejarzy itd - i my, Konsumenci, powinniśmy Ludzi Pracy zarzucić czapkami i zmusić do pokory i służenia nam na dwóch łapkach. Każdy wojskowy wie jednak, że oddział z'organizowany ma ogromną przewagę nad hałastrą. Dlatego 30.000 górników przybyłych do Warszawy z kilofami pod URM zdołało ograbić nas z 50.000 (w istocie: z 40.000, bo musieli od bandycko zdobytych pieniędzy zapłacić podatek - czyli państwo stało się współuczestnikiem rabunku!!!) złotych na główkę. Pielęgniarkom poszło już gorzej - bo nie miały kilofów.

Człowieka Pracy musimy przede wszystkim zabić w sobie. Przy każdej decyzji politycznej musimy myśleć nie: "Co jest korzystne dla nas, szewców" (jeśli jesteś szewcem), lecz: "Co jest dla korzystne dla nas, pasażerów kolei?" "Co jest korzystne dla nas, nosicieli garniturów?" itd.

Charakterystyczne jest, że kobieta chce mieć do wyboru na straganach, w super-marketach, domach odzieżowych, czy u Harrodsa - jak największy wybór sukienek. Niech-no tylko pójdzie jednak do pracy jako szwaczka! Natychmiast przemienia się w Mulier Faber i domaga się ochrony polskiego rynku przed nieuczciwą konkurencją tanich sukienek!!!

Punkt widzenia nie powinien zależeć od punktu siedzenia. 10% nas nie może dominować nad 90%. Musimy zabić w sobie Homo Faber. I uciąć łapę każdemu Człowiekowi Pracy, który będzie domagał się jakiegokolwiek przywileju dla swojej branży!!

Jest to, oczywiście durnota. Wygląda to tak:

Szewc domaga się podwyżki 100 zł - i Związek Zawodowy Szewców pomaga mu to wywalczyć. "Rząd" jest tym zachwycony: dolicza od tego PIT, VAT, CIT - i w wyniku tego buty drożeją o 150 zł.

Stolarz domaga się podwyżki 100 zł - i Związek Zawodowy Stolarzy pomaga mu to wywalczyć. "Rząd" jest tym zachwycony: dolicza od tego PIT, VAT, CIT - i w wyniku tego stoły drożeją o 150 zł.

Szewc jest zachwycony - do momentu, gdy przestaje być Homo Faber i idzie kupić stół: jako Konsument stracił na tym interesie 150 zł - per saldo dr.Jekykll i Mr.Hyde stracili 50 zł. To samo ze stolarzem. Zachwycony jest tylko "Rząd", który ściągnął od obydwu po 50 zł.

Obydwaj ci Panowie są, oczywiście, naiwniakami, uwikłanymi w Dylemat Więźnia. Dali się weń wprowadzić, bo widzieli siebie jako Ludzi Pracy, a nie jako Konsumentów!!

Co zabawniejsze: "Rząd" (kupujący przecież bardzo dużo stołów i biurek) też na tym per saldo nie zarabia! Ale o polityce decyduje ta komórka, która zajmuje się dochodami budżetu - a nie ta, która zajmuje się wydatkami!!!

Jest 1 Maj. Święto "Klasy Robotniczej" - największego szkodnika społecznego. Zawodowi (i dobrze płatni!) reprezentanci Ludzi Pracy walczą z wyzyskiem. Oczywiście: odrzucamy to natychmiast! Ludź Pracy ma być wyzyskiwany - a im okrutniej jest wyzyskiwany - tym lepiej. Po pracy - od minuty "były już Ludź Pracy" - może bowiem kupić tanie towary wyprodukowane dzięki wyzyskowi innych Ludzi Pracy!

Tak właśnie było w USA w XIX wieku. Robotnik w USA był okrutnie wyzyskiwany. Każda godzina - ba: każda sekunda jego pracy była wyzyskiwana. Efekt: to amerykańscy robotnicy pierwsi jeździli samochodami - a nie np. francuscy czy sowieccy! Zarabiali z tygodnia na tydzień coraz mniej - ale towary taniały jeszcze szybciej...

Jeszcze więc raz: jest 1 Maj. Święto Ludzi Pracy. Z tej okazji pamiętajmy: jeśli mamy odrzucić miazmaty PRL, przestańmy myśleć o sobie jako o Ludziach Pracy - a każdego Ludzia Pracy: bez dyskusji w łeb!

Tak długo, aż zacznie mówić o sobie: "Jestem akwarystą"...


===


Life this it is not tale,<br>only fucked fight!!!
http://www.danasoft.com/vipersig.jpg
http://chomikuj.pl/button/skynet.gif http://www.ip2location.com/images/ip2location.png

Offline

 

#2 2007-05-08 15:55:02

Lewy

Young banan

7626672
Zarejestrowany: 2006-11-15
Posty: 21
Punktów :   

Re: link do ciekawego artykułu :)

zapewne fajne ale mi sie niebardzo chce całego czytać


Sell Your soul to evil, then You will be dancing forever

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.forumcrazy.pun.pl www.samurajowie.pun.pl www.makro09.pun.pl www.malyglod.pun.pl www.soldierspolish.pun.pl